Opis:
Fragment: "Słońce nie wyszło jeszcze spoza węgła domu, i jedna ściana tonęła całkowicie w cieniu i chłodzie.
Do tej ściany tuliła się niewielka weranda, z widokiem na ogród. Na werandzie siedzieli przy rannej kawie dwaj niegdyś koledzy, witający się po dwudziestoletnim przeszło rozłączeniu.
Snuła się też tam cicho, bez szmeru, pulchna, rumiana dziewczyna, z sennym wyrazem twarzy, z ruchami ociężałymi — córka gospodarza domu, od kilku lat owdowiałego.
Przybysz szczerze przejmował się rolą „dawnego kolegi" i sumiennie ją wypełniał. Wycałowawszy, wyściskawszy i tysiącem „serdeczności" osypawszy gospodarza, siedział teraz naprzeciw niego, z rozczerwienioną twarzą, błyszczącymi oczyma, i gadał, gadał...
Nieustannie wyrywało mu się: „Pamiętasz, Władek?..." „Pamiętasz, Skalski?..." — przy czym uderzał kolegę szeroką dłonią to w ramię, to w kolano."