"Hilario otworzył boczną furtkę. Manfredo stał przed nim. Zdawał się już nieraz chodzić tą drogą. — Nie oczekiwałem ciebie — szepnął doktor. — Czy przynosisz wiadomości? — Tak. Bardzo ważne. — Chodź ze mną do pokoju. W pokoju ciekawie obejrzał bratanka. — Skąd przybywasz? — Z hacjandy del Erina. — Stamtąd? Wszak leży w przeciwnym kierunku. Wysłałem cię do Meksyku, abyś odszukał któregoś z werbowników Corteja. — Byłem tam, stryju. Udało mi się spotkać jednego z owych werbowników. Powiedział, że Cortejo przebywa w hacjendzie del Erina. Zaciągnąłem się wraz z innymi i wyprawiono mnie do hacjendy. — Jak zatem przybywasz do Santa Jaga? — Musisz wyświadczyć przysługę Cortejowi. Mówiąc między nami, o ile to oczywiście odpowiada twym planom. Otóż chce, abyś mu dał schronienie. Przybył tutaj jako zbieg. Zdziwienie odmalowało się na twarzy starca. W krótkich słowach powiadomił go Manfredo o fatalnych przygodach Corteja, o zdobyciu hacjendy przez Miksteków, o ukazaniu się hrabiego Fernanda i jego przyjaciół." (fragment)