Przypomnijmy sobie, jakimi drogami biegła (biegnie) dyskusja o kanonie w Polsce? Po pierwsze, zapoczątkowało ją demokratyczne otwarcie po 1989 roku, ponowne zespolenie literatury krajowej i emigracyjnej, zniesienie cenzury, wygaśnięcie podziału na pierwszy i drugi obieg. Po drugie, decentralizacja i organizacja życia według nowych zasad. Po trzecie, włączenie się w dyskusje żywe w tym czasie w innych miejscach. Po czwarte, potrzeba asymilowania wartości świata zewnętrznego i zachowania tradycji. Można takie wyliczenie kontynuować, każdy artykuł tego tomu zajmuje się różnymi aspektami poruszeń wokół kanonów, jakie obserwujemy i współkształtujemy. Jest jednak dla mnie jasne, iż problem ten nie należy do sfery teorii czystej; przeciwnie – jego natura to prowadzony na różnych poziomach, różnymi językami polilog. Tym, co wspólne – dla mnie – pozostaje wyłaniająca się spod spodu, niezmiernie istotna, perspektywa równoprawności, nastawienie na wysłuchanie wszystkich, zgoda co do tego, iż każdy głos jest cenny. Nie w samym dyskursie – także w świecie, jakbyśmy go (jako „tekstowego” czy „rzeczywistego”) nie rozumieli.