Legenda kolarstwa, którą stał się jeszcze za życia. Jeden z najwybitniejszych „górali” w historii, ostatni z grona zaledwie siedmiu zawodników, którzy w pojedynczym sezonie zdołali wygrać dwa najbardziej prestiżowe wyścigi w kolarskim kalendarzu – Giro d’Italia i Tour de France. Bożyszcze włoskich fanów, ikona stylu, człowiek, o którym w Italii śpiewa się piosenki.
Czy to możliwe, że jego kariera była jednym gigantycznym oszustwem?
Oto historia Marco Pantaniego – zawodnika, którego występy były w Italii ważniejsze niż polityka zagraniczna. Filigranowego mężczyzny miażdżącego rywali na najtrudniejszych górskich podjazdach, lecz poza szosą człowieka kompletnie zagubionego i szukającego ucieczki w kokainie. Bohatera narodowego, który poza granicami ojczyzny wciąż wywołuje dyskusje. Sportowca, z którego śmiercią kibice nie mogą się pogodzić do dziś.
Co było tajemnicą sukcesów „Pirata”? Czy to możliwe, by jego karierę złamały manipulacje włoskiej mafii? Co sprawiło, że powszechnie wielbiony sportowiec pożegnał się ze światem w podrzędnym hotelu, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od rodzinnego domu?
***
Dla mnie, także po przeczytaniu tej książki, „Elefantino” pozostanie artystą wśród kolarzy, artystą wielkim i tragicznym, podziwianym, ale w jego własnym odczuciu nigdy niezrozumianym.
Adam Probosz, TurDeTur/ Eurosport
Matt Rendell opisuje krok po kroku powstanie mitu legendarnego Marco Pantaniego. Choć „legenda” to słowo obecnie nadużywane, to w przypadku „Pirata” jest ono jak najbardziej zasłużone. Sposób jazdy (natchniony chaos, prometejskie przyspieszenie), zwycięstwa, porażki, odstające uszy (Słoniątko), ogolona głowa (łysa czupryna), doping, narkotyki, trudny charakter, uwielbienie kibiców, zagadkowa śmierć… Tak, tak, Pantani to legenda! W książce nie ma nużących opisów, a sylwetka kolarza pokazana jest na podłożu historycznym, społecznym, socjologicznym i kulturowym Italii. Przeczytałem ją jednym tchem.
Tomasz Jaroński, Eurosport
Zawsze z przekąsem mówiłem, że jestem „ostatnim pomocnikiem Pantaniego”, bo jechałem z nim jego ostatni wyścig, a z całej ówczesnej ekipy moja kariera trwała najdłużej. Już wtedy miałem świadomość, że jeżdżę z żyjącym mitem. To było coś niesamowitego, sceny jak z filmów. Jeździć z kimś takim jak Pantani dla mnie, tak młodego kolarza, było czymś niebywałym.
Sylwester Szmyd, BORA-hansgrohe, były kolega z drużyny Pantaniego