W 1928 roku na belgijski parowiec Mateba zaciąga się polski marynarz, Tadeusz Dębicki. Spełnia w ten sposób swoje marzenie o podróży do Afryki Środkowej, a czytelnikom przywozi imponujący, skrzący się detalami reportaż.
Dębicki jest zachwycony przyrodą, ale nie szczędzi realistycznych szczegółów: ścinający z nóg upał, smród spalonej oliwy, wyziewy węgla, mordercza praca Kongijczyków przy rozładunku cementu – obserwujemy z bliska kolonialne realia.
Autor U wrót Konga zadziwia przede wszystkim otwartością. Jako jeden z nielicznych świadków swojej epoki współczuje czarnoskórym Kongijczykom: dwunastoletnim chłopcom pracującym w gorącej jak piec ładowni parowca, dźwigającym nieskończoną liczbę skrzyń dynamitu i worków cementu, karanym chłostą za upuszczenie baryłki gwoździ.
Dębicki opisuje wyzysk, rabunek, niewolniczą pracę, rasizm i pychę – zjawiska, które Europa dostrzeże dopiero za kilkadziesiąt lat.