We współczesnym świecie najłatwiej napluć na sacrum. Nergal i Doda śmieją się z Biblii, Dan Brown przedstawia Kościół jako obłudną i zbrodniczą instytucję, a żydowski polityk drze na strzępy Nowy Testament w Knesecie. Ta wielka krucjata przeciwko chrześcijaństwu powoli (a właściwie wcale nie „powoli”, ale coraz szybciej) gasi światło wiary w ludzkich sercach i umysłach. Jeśli ginie duchowość - zanika łaska. Nie ma miejsca dla Jezusa i Ewangelii. Świat pogrąża się w ciemności, w domenie demona.
Diabeł coraz mocniej panoszy się we współczesnej kulturze. A wielu twierdzi, że nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. Bowiem diabeł… czy w ogóle istnieje? A jeśli już, to wcale nie jest „taki” zły. Nawet całkiem sympatyczny. Najpierw powiedzą: że niby nie taki straszny, jak go malują…