Między kanapą a siłownią rozciąga się ogromna przestrzeń dla zdrowej aktywności fizycznej, dostosowanej do upodobań i możliwości każdego z nas.
Przeciętność nie jest w modzie. I nic dziwnego. Walkę o posadę marzeń wygrywa najlepszy kandydat, wyścig o złoty medal najlepszy zawodnik, a najwięcej polubień na Instagramie zdobywa największy pośladek. Na topie może być w zasadzie wszystko, pod warunkiem że jest naj.
Gabinet fizjoterapii to miejsce zupełnie inne - tu jedyne ciało, jakie się liczy, to ciało pacjenta. A razem z ciałem cała reszta, której nie da się od niego oddzielić - stan ducha, oczekiwania i bagaż doświadczeń. Niezależnie od tego, czy pacjentem jest młoda mama, starsza osoba skarżąca się na bóle w krzyżu, czy nastolatek z bocznym skrzywieniem kręgosłupa, celem fizjoterapeuty będzie doprowadzenie pacjenta do możliwie najlepszego stanu.
Książka nie zastąpi fizjoterapeuty. Nie dobierze indywidualnego zestawu ćwiczeń, nie wyleczy z kontuzji, nie uelastyczni pooperacyjnej blizny. Ma za to na celu pokazać, że warto dbać o własne ciało, jedyne, jakie mamy. Że troska o jego kondycję nie musi oznaczać morderczych treningów ani głodówek i że liczy się to, aby było jak najzdrowsze i najsprawniejsze, a nie jak najbardziej podobne do cudzego.